• Wilczy Szaniec | Wolfsschanze | Wolf's Lair

  • 29 stycznia, 2025

Kto pisze historię na nowo? Niemiecka propaganda, mit „nazistów” i „polskich obozów”

Kto pisze historię na nowo? Niemiecka propaganda, mit „nazistów” i „polskich obozów”

Kto pisze historię na nowo? Niemiecka propaganda, mit „nazistów” i „polskich obozów” 1000 664 Wolfsschanze

Historia powinna być zapisem faktów, a nie narzędziem do manipulowania świadomością przyszłych pokoleń. Niestety, w przypadku II wojny światowej coraz częściej mamy do czynienia z celowym zacieraniem prawdy i próbą przerzucania odpowiedzialności na tych, którzy byli jej ofiarami. Jednym z najbardziej rażących przykładów tej narracyjnej manipulacji jest stopniowe zastępowanie słowa „Niemcy” określeniem „Naziści”, a także bezczelne powielanie kłamstwa o „polskich obozach śmierci”. To nie są przypadkowe uproszczenia, to nie są przejęzyczenia – ale element długoletniej, konsekwentnie prowadzonej operacji propagandowej, której celem jest zdjęcie odium winy z narodu niemieckiego i jego stopniowa rehabilitacja na arenie międzynarodowej.

Działania te mają wymierne skutki. Wypowiedzi zagranicznych polityków, publikacje w renomowanych mediach, a nawet produkcje filmowe tworzą fałszywy obraz II wojny światowej, w którym odpowiedzialność za Holocaust i inne niemieckie zbrodnie zostaje rozwodniona, a w niektórych przypadkach wręcz przeniesiona na ofiary. W efekcie w światowej świadomości coraz częściej pojawia się obraz „nazistów” jako nieokreślonej grupy zbrodniarzy, jakby działali oni w oderwaniu od niemieckiego społeczeństwa, wręcz pojawili się znikąd – a oczywistym jest, że w znakomitej większości społeczeństwo ich popierało. Polska natomiast, kraj, który poniósł niewyobrażalne straty, kraj, który nigdy nie kolaborował z III Rzeszą, zaczyna być przedstawiana jako… współwinna.

Jak do tego doszło? Jakie mechanizmy propagandowe umożliwiły taką zmianę narracji? W tym artykule prześledzimy proces „wybielania” Niemiec po wojnie – od działań wywiadu zachodnioniemieckiego, przez celowe manipulacje semantyczne, aż po konsekwencje, które obserwujemy dzisiaj. Opierając się na faktach, a nie na politycznych narracjach, przyjrzymy się, jak świadomie prowadzona polityka historyczna może kształtować rzeczywistość i jak niebezpieczne jest milczenie wobec prób fałszowania przeszłości. Nie będziemy się na nikim wyżywać, nie będzie tu złości (choć może powinna być?) – będą fakty, historia i smutny epilog, który wszyscy wspólnie powinniśmy za wszelką cenę zmieniać. Dla własnego dobra.

NSDAP a Niemcy: Ilu było rzeczywistych nazistów?

Jednym z najbardziej powszechnych mitów, utrwalanych w przestrzeni publicznej po II wojnie światowej, jest sztuczny podział na „nazistów” i „Niemców”. Współczesna narracja historyczna często próbuje przedstawić NSDAP jako marginalną grupę fanatyków, którzy narzucili swoją władzę niewinnemu społeczeństwu niemieckiemu. Tymczasem rzeczywistość była absolutnie inna – partia nazistowska nie tylko cieszyła się ogromnym poparciem, ale wręcz stała się trzonem niemieckiego systemu politycznego i społecznego.

Poparcie dla NSDAP przed przejęciem władzy

Początki Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników były skromne, lecz w stosunkowo krótkim czasie ugrupowanie to przeistoczyło się w dominującą siłę polityczną Niemiec. Początkowo, w wyborach parlamentarnych w 1928 roku, NSDAP zdobyła jedynie 2,6% głosów i miała marginalny wpływ na politykę Republiki Weimarskiej.

Sytuacja zmieniła się diametralnie na początku lat 30., gdy Niemcy znalazły się w głębokim kryzysie gospodarczym. Skutki Wielkiego Kryzysu, bezrobocie i niezadowolenie społeczne stworzyły podatny grunt dla ideologii skrajnej, obiecującej odbudowę narodowej potęgi i znalezienie „winnych” niemieckich problemów. Wybory w lipcu 1932 roku okazały się przełomowe – NSDAP zdobyła 37% głosów, co uczyniło ją największą partią w Reichstagu. Najwyższe poparcie jednak, Naziści (ci prawdziwi) mieli w Prusach Wschodnich, gdzie w momencie kulminacyjnym sięgało ono niemal 90%.

Jeszcze w 1933 roku, kiedy Adolf Hitler przejął władzę jako kanclerz Rzeszy, partia miała ogromne poparcie społeczne. Przywództwo Hitlera było powszechnie akceptowane, a wielu Niemców uważało go za zbawcę (Fuhrera), który uratował kraj przed chaosem politycznym i gospodarczym.

Członkostwo w NSDAP a poparcie społeczne

W latach 30. przynależność do NSDAP stała się czymś więcej niż tylko wyrazem poparcia dla partii – była elementem codziennego życia. Do 1939 roku liczba członków NSDAP wynosiła około 5,3 miliona osób, co stanowiło około 10% dorosłej populacji Niemiec. Jednak rzeczywisty wpływ partii wykraczał daleko poza samych członków. Przynależność do partii to jedno, a popieranie jej i zgadzanie się z jej linią, to drugie. Tu statystyki są bezsprzecznie jednoznaczne.

Należy pamiętać, że oprócz oficjalnych członków partii istniały liczne organizacje paramilitarne i ideologiczne związane z reżimem nazistowskim, takie jak SS, SA, Hitlerjugend czy Niemiecki Front Pracy i inne. Członkostwo w tych organizacjach było formą lojalności wobec systemu i oznaczało aktywne wspieranie nazistowskiej ideologii. W szczególności Hitlerjugend objęło niemal całe pokolenie młodych Niemców, wpajając im od najmłodszych lat ideologię narodowego socjalizmu.

Poparcie dla Hitlera i NSDAP w czasie wojny

Po rozpoczęciu II wojny światowej poparcie dla Hitlera i jego polityki było wciąż bardzo wysokie. Początkowe sukcesy militarne, błyskawiczne zajęcie Polski, Francji i większości Europy Zachodniej, utwierdziły Niemców w przekonaniu, że ich kraj zmierza ku świetlanej przyszłości.

W 1941 roku, u szczytu potęgi III Rzeszy, partia nazistowska liczyła już około 8,5 miliona członków, co oznaczało, że jeden na ośmiu Niemców był formalnym członkiem NSDAP. Jednak w rzeczywistości wsparcie społeczne było znacznie szersze, a sama partia stanowiła jedynie administracyjną strukturę władzy.

Armia niemiecka, czyli Wehrmacht, liczyła w różnych okresach wojny od 10 do 18 milionów żołnierzy, a w jej szeregach służyli nie tylko zdeklarowani naziści, ale również zwykli Niemcy, którzy bez sprzeciwu realizowali politykę Hitlera.

Co więcej, warto zwrócić uwagę na postawę społeczeństwa wobec polityki eksterminacyjnej prowadzonej przez III Rzeszę. Wbrew powojennym mitom o „niewiedzy” większości Niemców, obywateli Rzeszy doskonale zdawali sobie sprawę z losu Żydów, Polaków czy innych narodów podbitych przez nazistów. Wiele osób korzystało z grabieży mienia żydowskiego, wielu rolników korzystało z darmowej siły roboczej w postaci zesłanych siła obywateli Polski i innych krajów – współuczestniczyło w działaniach okupacyjnych lub przynajmniej biernie akceptowało politykę reżimu.

Niemcy po wojnie: Szybka zmiana postawy

Po klęsce w 1945 roku większość Niemców – co oczywiste – zaczęła dystansować się od nazistowskiej przeszłości. Szeroko stosowaną wymówką było twierdzenie, że „tylko pewna grupa fanatyków” była odpowiedzialna za wojenne zbrodnie. Tymczasem jeszcze kilka lat wcześniej Hitler był uważany za największego przywódcę w historii Niemiec, dla którego większość obywateli była w stanie oddać życie.

Denazyfikacja, prowadzona przez aliantów, miała na celu oczyszczenie Niemiec z nazistowskich wpływów, lecz w praktyce okazała się powierzchowna. Większość byłych członków NSDAP, w tym wielu zbrodniarzy wojennych, szybko znalazła zatrudnienie w nowo tworzonych instytucjach Republiki Federalnej Niemiec. Wielu z nich zajmowało kluczowe stanowiska w administracji, sądownictwie i służbach specjalnych.

Jednak kraj borykał się z olbrzymimi problemami i konsekwencjami 5 letniej wojny, którą wywołał.

Problemy handlowe i PR Niemiec po II wojnie światowej

Po zakończeniu II wojny światowej Niemcy stanęły przed ogromnym wyzwaniem odbudowy swojego kraju, zarówno pod względem materialnym, jak i wizerunkowym. Zniszczenia infrastruktury, utrata terytoriów oraz piętno zbrodni wojennych znacząco wpłynęły na ich pozycję na arenie międzynarodowej. Kluczowym elementem tej odbudowy była konieczność przezwyciężenia negatywnego wizerunku oraz przywrócenia zaufania w relacjach handlowych z innymi państwami.

Zniszczenia wojenne i utrata terytoriów

W wyniku działań wojennych wiele niemieckich miast zostało zrównanych z ziemią, a infrastruktura przemysłowa uległa poważnym uszkodzeniom. Dodatkowo, na mocy postanowień konferencji poczdamskiej, Niemcy utraciły znaczące terytoria na wschodzie, co wiązało się z przesiedleniami ludności oraz utratą zasobów naturalnych i przemysłowych.

Reparacje wojenne i ograniczenia produkcyjne

Po wojnie nałożono na Niemcy obowiązek wypłaty reparacji wojennych na rzecz krajów poszkodowanych. W ramach tych zobowiązań demontowano ocalałe zakłady przemysłowe, co dodatkowo osłabiało potencjał gospodarczy kraju. Ograniczenia produkcyjne, zwłaszcza w przemyśle ciężkim, miały na celu uniemożliwienie odbudowy potencjału militarnego, ale jednocześnie hamowały rozwój gospodarczy.

Bojkot niemieckich towarów i problemy w handlu międzynarodowym

Wielu konsumentów na świecie, mając świeżo w pamięci okrucieństwa popełnione przez Niemców podczas wojny, unikało kupowania niemieckich produktów. Ten nieformalny bojkot utrudniał niemieckim przedsiębiorstwom powrót na rynki międzynarodowe i odbudowę pozycji eksportera. Szczególnie dotkliwe było to w krajach, które najbardziej ucierpiały w wyniku niemieckiej agresji. Handel zagraniczny z Niemcami praktycznie nie istniał.

Wizerunek Niemiec na arenie międzynarodowej

Niemcy były powszechnie postrzegane jako agresor i sprawca niewyobrażalnych zbrodni wojennych, w tym Holokaustu. To negatywne postrzeganie wpływało nie tylko na relacje dyplomatyczne, ale także na kontakty handlowe i kulturalne. Odbudowa zaufania wymagała nie tylko działań politycznych, ale także skutecznych strategii public relations.

Od problemu do pomysłu, czyli Niemcy – mistrzowie propagandy

Aby przeciwdziałać negatywnemu wizerunkowi, najtęższe niemieckie umysły w dziedzinie propagandy (jeszcze ze szkoły samego Josepha Goebbelsa), zaczęły pracę nad szeregiem działań mających na celu „wybielenie” swojej mrocznej przeszłości. Dzięki intensywnym planowaniom w zakresie dyplomacji, kultury i gospodarki, Niemcom udało się stopniowo odbudować swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Jednakże, niektóre z zastosowanych metod, zwłaszcza te polegające na manipulacji historyczną narracją, budzą kontrowersje i są przedmiotem krytyki ze strony krajów, które ucierpiały w wyniku niemieckiej agresji.

Jak do tego doszło?

 

Agencja 114 (Dienststelle 114): Tajna operacja wywiadu zachodnioniemieckiego

Agencja 114, znana również jako Dienststelle 114, była tajną jednostką wywiadowczą utworzoną w okresie powojennym w ramach Organizacji Gehlena, a później włączoną do Bundesnachrichtendienst (BND), czyli zachodnioniemieckiej służby wywiadowczej. Jej głównym celem było prowadzenie działań kontrwywiadowczych oraz monitorowanie środowisk lewicowych i pacyfistycznych w Niemczech Zachodnich podczas zimnej wojny.

Powstanie i struktura Agencji 114

Po zakończeniu II wojny światowej, w obliczu narastającego napięcia między Wschodem a Zachodem, Stany Zjednoczone poszukiwały informacji na temat działań agentów sowieckich w swojej strefie okupacyjnej w Niemczech. W tym celu nawiązały współpracę z Reinhardem Gehlenem, byłym oficerem Wehrmachtu odpowiedzialnym za wywiad na froncie wschodnim. Gehlen, korzystając ze swoich doświadczeń i kontaktów, utworzył Organizację Gehlena, która stała się fundamentem dla przyszłego BND. W ramach tej organizacji powstała Agencja 114, mająca na celu zbieranie informacji o działalności sowieckich agentów oraz przeciwdziałanie infiltracji komunistycznej.

Siedziba Agencji 114 mieściła się w Karlsruhe, a jako przykrywka służyła firma Zimmerle & Co., specjalizująca się w produkcji rolet. Taka maskarada pozwalała na prowadzenie operacji wywiadowczych bez wzbudzania podejrzeń.

Kierownictwo i personel

Na czele Agencji 114 stanął Alfred Benzinger, były sierżant Geheime Feldpolizei – tajnej policji wojskowej III Rzeszy. Benzinger, znany pod pseudonimem „der Dicke” (Grubas), był postacią kontrowersyjną ze względu na swoją przeszłość oraz metody działania. O nim napiszemy więcej w dalszej części.

W strukturach Agencji 114 znalazło zatrudnienie wielu byłych nazistów, w tym osób bezpośrednio zaangażowanych w zbrodnie wojenne. Przykładem może być Konrad Fiebig, były członek Einsatzkommando 9, odpowiedzialny za masakry na terenach okupowanych, oraz Walter Kurreck, były oficer SS. Obecność takich osób w agencji budziła kontrowersje i rodziła pytania o moralność zatrudniania byłych zbrodniarzy w strukturach nowo powstającego państwa demokratycznego.

Działalność operacyjna Agencji 114

Początkowo głównym zadaniem Agencji 114 było zbieranie informacji o działalności agentów sowieckich w Niemczech Zachodnich. Jednak z czasem zakres jej działań rozszerzył się o monitorowanie krajowych środowisk lewicowych i pacyfistycznych, które postrzegano jako potencjalne zagrożenie dla stabilności państwa.

Agencja 114 prowadziła również operacje dezinformacyjne mające na celu wpływanie na opinię publiczną oraz kształtowanie narracji historycznej. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych działań była próba wprowadzenia do obiegu terminu „polskie obozy koncentracyjne” (wszak ich lokalizacja mieściła się na terenach Polski, a więc pasowało), co miało na celu przeniesienie części odpowiedzialności za zbrodnie wojenne na Polaków i złagodzenie wizerunku Niemiec jako głównego sprawcy Holokaustu.

Kontrowersje i krytyka

Działalność Agencji 114 budziła liczne kontrowersje, zarówno ze względu na zatrudnianie byłych nazistów, jak i metody operacyjne, które często balansowały na granicy prawa i etyki. Krytycy wskazywali na brak rozliczenia się z przeszłością oraz moralne dylematy związane z wykorzystywaniem wiedzy i doświadczenia osób zaangażowanych w zbrodnie wojenne.

Pomimo tych kontrowersji, Agencja 114 odegrała istotną rolę w kształtowaniu polityki wywiadowczej Niemiec Zachodnich w pierwszych dekadach po wojnie. Jej działalność stanowi jednak przestrogę przed niebezpieczeństwami związanymi z brakiem rozliczenia się z przeszłością oraz moralnymi kompromisami w imię realizacji celów politycznych.

 

Alfred Benzinger: Architekt powojennej dezinformacji

Alfred Benzinger, znany pod pseudonimem „der Dicke” (Grubas), był kluczową postacią w powojennych niemieckich strukturach wywiadowczych, odgrywając istotną rolę w kształtowaniu narracji mającej na celu złagodzenie odpowiedzialności Niemiec za zbrodnie II wojny światowej. To właśnie jemu przypisuje się stworzenie planu zdjęcia z Niemców odpowiedzialności oraz wykreowania „Nazistów – nie Niemców” oraz skandalicznego pojęcia „Polskich obozów śmierci/zagłady”.

Kim był Alfred Benzinger?

Przed i w trakcie II wojny światowej Benzinger służył jako sierżant w Geheime Feldpolizei (GFP), tajnej policji polowej Wehrmachtu, znanej z brutalnych metod działania na okupowanych terytoriach. GFP była odpowiedzialna za zwalczanie ruchu oporu, działalność kontrwywiadowczą oraz represje wobec ludności cywilnej.

Adolf Benzinger

Adolf Benzinger – źródło: Bundesarchiv

 

Stare życie w nowej rzeczywistości

Po zakończeniu wojny, w obliczu narastającego napięcia zimnowojennego, wielu byłych nazistowskich funkcjonariuszy znalazło zatrudnienie w nowo powstających zachodnioniemieckich służbach wywiadowczych. Benzinger dołączył do Organizacji Gehlena, prowadzonej przez byłego generała Wehrmachtu Reinharda Gehlena, która później przekształciła się w Bundesnachrichtendienst (BND) – zachodnioniemiecką agencję wywiadowczą.

W ramach tej właśnie struktury Benzinger objął kierownictwo nad Agencją 114 (Dienststelle 114), jednostką odpowiedzialną za kontrwywiad oraz monitorowanie środowisk lewicowych i pacyfistycznych w Niemczech Zachodnich. Siedziba agencji mieściła się w Karlsruhe, a jako przykrywka służyła firma Zimmerle & Co., rzekomo zajmująca się produkcją rolet.

Strategia dezinformacji i redefinicji narracji historycznej

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych działań Benzingera była inicjatywa mająca na celu zmianę percepcji odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Wymyślił on wprowadzenie do obiegu publicznego terminu „polskie obozy koncentracyjne”, co miało sugerować, że obozy zagłady były inicjatywą Polaków, a nie Niemców – ze względu na ich lokalizację. Taki lapsus słowny mógł zostać zawsze uznany za przejęzyczenie lub skrót myślowy, a osoba odpowiedzialna za to faux pas była w stanie wybrnąć z kłopotu w sposób dyplomatyczny. Jednak z czasem coraz mniej ludzi zaczęło w ogóle zwracać na to uwagę…

Benzinger argumentował, że „odrobina fałszu w historii po latach może łatwo przyczynić się do wybielenia historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę”. Ta strategia dezinformacji okazała się niestety skuteczna, a termin „polskie obozy koncentracyjne” zaczął pojawiać się w międzynarodowych mediach, prowadząc do fałszywego przypisywania Polsce współodpowiedzialności za niemieckie zbrodnie.

Podobnie rzecz się miała z ograniczeniem stosowania terminu NIEMCY względem wszelkich zbrodni jak i całej II wojny światowej. W to miejsce zaczął się pojawiać stosowany do dziś powszechnie termin NAZIŚCI. Sprytny, prosty zabieg, który okazał się niesamowicie skuteczny i do dziś stosowany jest powszechnie, a wręcz ciężko jest nawet usłyszeć o Niemcach w sferze odpowiedzialności za 5 lat wojny.

 

Przypadki użycia określenia „polskie obozy śmierci” w ostatnich latach

W ostatnich latach wielokrotnie odnotowano przypadki użycia błędnego i krzywdzącego wręcz określenia „polskie obozy śmierci” w międzynarodowych mediach oraz przez publiczne osoby – o zgrozo – najwyższej rangi. Takie sformułowania nie tylko fałszują historię, ale również ranią pamięć ofiar oraz narodu polskiego, który sam padł ofiarą nazistowskiej agresji. Czy są to faktycznie przejęzyczenia? A może efekt ignorancji, abnegacji i niskiego poziomu wiedzy? A może jednak działanie celowe?

Nie trzeba długo szukać, aby wyłowić kilka co bardziej spektakularnych:

  • DPA (2011): Niemiecka agencja prasowa DPA w 2011 roku użyła terminu „polskie obozy” w odniesieniu do obozu zagłady w Sobiborze. Podobne sformułowania pojawiły się również w innych niemieckich mediach, takich jak „Die Welt”.
  • Barack Obama (2012): Podczas ceremonii uhonorowania Jana Karskiego Medalem Wolności, ówczesny prezydent USA użył określenia „polski obóz śmierci”. Wypowiedź ta wywołała falę krytyki i doprowadziła do oficjalnych przeprosin ze strony Białego Domu.
  • James Comey (2015): Ówczesny dyrektor FBI w swoim przemówieniu zasugerował, że Polacy byli współodpowiedzialni za Holokaust, co spotkało się z oburzeniem i protestami ze strony polskich władz oraz społeczeństwa.
  • ZDF (2016): Niemiecka telewizja publiczna użyła określenia „polskie obozy zagłady”, co skłoniło byłego więźnia Auschwitz, Karola Tenderę, do wniesienia pozwu. Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał ZDF przeprosiny, jednak stacja przez długi czas uchylała się od wykonania wyroku.
  • Różne media (2006-2011): W latach 2006-2011 odnotowano 283 przypadki użycia terminu „polskie obozy koncentracyjne” w różnych światowych mediach, co wskazuje na skalę problemu i potrzebę ciągłego monitorowania oraz reagowania na takie błędy.
  • Fox News (2018): Amerykańska stacja telewizyjna w jednym z programów użyła sformułowania „polski obóz śmierci” w odniesieniu do nazistowskiego obozu na terenie okupowanej Polski. Po interwencji polskiej ambasady, Fox News opublikował sprostowanie, podkreślając, że chodziło o obóz na terenie okupowanej przez Niemcy Polski, a nie „polski obóz śmierci”.
  • CNN (2022): W kwietniu 2022 roku amerykańska stacja CNN opublikowała reportaż, w którym użyto sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”. W odpowiedzi na to polski ambasador w USA, Marek Magierowski, stanowczo zareagował, podkreślając, że takie określenia są nie tylko historycznie niepoprawne, ale również moralnie naganne.

  • BBC (2024): Dziennikarz BBC użył określenia „polskie obozy”, co spotkało się z krytyką i późniejszymi przeprosinami ze strony brytyjskiego nadawcy oraz dziennikarza Justina Webb’a.
  • The Mirror (2025): Brytyjski dziennik użył określenia „Polski obóz” w odniesieniu do historycznej, pierwszej wizyty Króla Karola w Niemieckim Obozie Zagłady Auschwitz – w 80 rocznicę jego wyzwolenia.

Oraz przypadek wyjątkowy – gdyż wyjątkowo smutny:

  • Barbara Nowacka – Minister Edukacji Narodowej (2025): Podczas jednej z uroczystości obchodów 80 rocznicy wyzwolenia Niemieckiego Obozu Zagłady Auschwitz, Polska Minister Edukacji stwierdziła, że „na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a potem stały się obozami masowej zagłady„. Słowa te spotkały się z olbrzymim oburzeniem większości (niestety) środowisk – jednak szybko zamieniono je w… „przejęzyczenie”. Całe to zajście pozostawiamy Waszej ocenie – choć świadomość, że słowa te padły z ust MEN, wywołują duży niepokój.

 

Reakcje i działania ze strony Polskiej

Polskie władze oraz instytucje regularnie reagują na tego typu przekłamania. Ministerstwo Spraw Zagranicznych monitoruje media pod kątem użycia błędnych sformułowań i interweniuje w przypadkach ich wystąpienia. Dzięki tym działaniom wiele redakcji wprowadziło wytyczne dotyczące unikania określenia „polskie obozy śmierci”.

Niemniej jednak, mimo licznych interwencji i sprostowań, problem nadal występuje. Często tłumaczenia oparte na geograficznym umiejscowieniu obozów nie oddają pełni historycznego kontekstu, prowadząc do nieporozumień i fałszywych wniosków.

Używanie terminu „polskie obozy śmierci” jest nie tylko historycznie niepoprawne, ale również moralnie naganne. Takie sformułowania zacierają granicę między ofiarami a oprawcami, wprowadzając w błąd opinię publiczną i zniekształcając pamięć o tragicznych wydarzeniach II wojny światowej.

 

Dlaczego musimy za wszelką cenę walczyć z tym zjawiskiem?

Manipulacja historią to nie tylko kwestia akademicka, lecz realne zagrożenie dla prawdy, pamięci i tożsamości narodowej. Celowe zniekształcanie przeszłości – zwłaszcza w odniesieniu do II wojny światowej – prowadzi do fałszywych przekonań, które mogą wpływać na przyszłe pokolenia, kształtować ich postawy i decyzje polityczne.

Zmiana odpowiedzialności – odwrócenie ról ofiary i sprawcy

Historia powinna być zapisem faktów, a nie narzędziem politycznej inżynierii. Próby zacierania niemieckiej odpowiedzialności za II wojnę światową i Holokaust poprzez zastępowanie słowa „Niemcy” określeniem „naziści” czy też wprowadzanie terminu „polskie obozy śmierci” sprawiają, że w światowej świadomości zaciera się granica między sprawcami a ofiarami.

Zmiana języka i terminologii prowadzi do przenoszenia części odpowiedzialności na inne narody, co w konsekwencji naraża Polskę na niesłuszne oskarżenia i manipulacje. Takie działania mogą wpłynąć na przyszłe pokolenia, które – bazując na błędnych przekazach – będą budować fałszywy obraz przeszłości.

Skutki dla edukacji i świadomości historycznej

Młode pokolenia kształtują swoją wiedzę na podstawie programów nauczania, mediów oraz popkultury. Jeśli w tych źródłach zaczyna pojawiać się fałszywa narracja historyczna, przyszłe społeczeństwa mogą wyrosnąć na bazie mitów, a nie prawdziwej wiedzy.

W krajach zachodnich coraz częściej przedstawia się II wojnę światową w sposób uproszczony, pomijając udział Niemców jako głównego sprawcy zbrodni, a zamiast tego operując abstrakcyjnym terminem „naziści”. W rezultacie, wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że za ludobójstwo odpowiadał konkretny naród – Niemcy, a nie jakaś anonimowa grupa ekstremistów.

Tego rodzaju przekłamania historyczne mogą prowadzić do sytuacji, w której za kilkadziesiąt lat Polska i inne kraje okupowane przez III Rzeszę zostaną przedstawione jako współwinne wojennych zbrodni, a Niemcy jako naród zostaną całkowicie oczyszczeni z odpowiedzialności.

Konsekwencje polityczne i społeczne

Historia ma ogromny wpływ na politykę międzynarodową. Fałszowanie historii może prowadzić do niesłusznych roszczeń politycznych, osłabienia pozycji państw oraz naruszenia ich suwerenności.

Przykładem tego jest debata wokół odpowiedzialności za Holokaust. Jeżeli uda się przekonać świat, że Polska współuczestniczyła w zbrodniach II wojny światowej, może to mieć długofalowe skutki – od wypłaty niesłusznych odszkodowań po osłabienie pozycji międzynarodowej.

Tego rodzaju manipulacje są szczególnie niebezpieczne w kontekście relacji międzynarodowych. Kraje, które na skutek fałszowania historii zostają postawione w roli współsprawców, mogą mieć trudności w budowaniu relacji dyplomatycznych, a ich obywatele mogą być narażeni na niesłuszne oskarżenia i stereotypy.

Popkultura jako narzędzie propagandy

Filmy, seriale, gry komputerowe oraz książki historyczne mają ogromny wpływ na kształtowanie świadomości historycznej społeczeństw. Jeżeli w popkulturze zaczyna dominować fałszywa narracja, odbiorcy – zwłaszcza młodsze pokolenia – przyjmują ją jako rzeczywistość.

Hollywoodzkie produkcje, takie jak „Lista Schindlera”, „Bękarty wojny” czy „Złodziejka książek”, przedstawiają nazistów jako odrębną grupę, niemal całkowicie oderwaną od niemieckiego społeczeństwa. Brakuje w nich ukazania masowego poparcia, jakim cieszył się Hitler, oraz roli zwykłych Niemców w funkcjonowaniu machiny wojennej III Rzeszy. W niemieckiej produkcji „Nasze matki, nasi ojcowie” przedstawiono wręcz Armię Krajową jako skrajnych antysemitów, popierających masową zagładę Żydów…

Ponadto, w wielu zachodnich filmach i serialach dotyczących II wojny światowej zatarciu ulega tożsamość narodowa oprawców – Niemcy rzadko mówią po niemiecku, zamiast tego komunikują się po angielsku, co dodatkowo zaciera ich narodową przynależność. Jednocześnie, postacie Polaków często przedstawiane są w negatywnym świetle, co jeszcze bardziej wzmacnia fałszywe narracje.

„Ci, którzy nie znają historii, skazani są na jej powtórzenie”

Historia jest nauką, która pozwala społeczeństwom wyciągać wnioski z przeszłości i unikać popełniania tych samych błędów. Jeżeli historia zostanie celowo zmieniona, ryzyko powtórzenia tych samych tragedii staje się realne.

Zacieranie prawdy o II wojnie światowej sprawia, że zbrodnie popełnione przez Niemców mogą z czasem zostać zapomniane, a przyszłe pokolenia mogą nie dostrzegać niebezpieczeństwa ideologii, które do nich doprowadziły.

Współczesne tendencje w Europie, gdzie rosną w siłę ruchy nacjonalistyczne i populistyczne, pokazują, że historia może być wykorzystywana jako narzędzie do politycznych manipulacji. Nieznajomość faktów i podmiana narracji prowadzi do tworzenia podziałów, kłamstw i wrogości między narodami.

Dlatego tak ważne są:

  • Reakcje na każde pojawienie się fałszywych określeń w mediach.
  • Monitorowanie edukacji historycznej w kraju i za granicą.
  • Poprawne przedstawianie faktów w popkulturze.
  • Podkreślanie roli Polski jako ofiary II wojny światowej i niemieckiej okupacji.

Historia nie jest tylko zapisem przeszłości – to narzędzie, które kształtuje przyszłość. Jeśli pozwolimy na jej fałszowanie, to kolejne pokolenia nie będą już znały prawdy, a konsekwencje tego będą odczuwalne przez dziesięciolecia.

 

Podsumowanie: Historia, której nie możemy pozwolić wymazać

Nie sposób nie czuć zawodu i rozgoryczenia, widząc, jak świat stopniowo akceptuje fałszywą narrację, w której Polska przestaje być ofiarą II wojny światowej, a zaczyna być jednym z tych, na których próbuje się przenieść choćby cień współodpowiedzialności. Jeszcze trudniej zrozumieć, dlaczego w samej Polsce wciąż istnieją środowiska, które bagatelizują to zjawisko, a nawet bronią tych, którzy bezrefleksyjnie używają sformułowań takich jak „polskie obozy śmierci”. Gdy ktoś publicznie dopuści się takiego „przejęzyczenia”, zamiast ostrej reakcji, często słyszymy wyjaśnienia, usprawiedliwienia, czasem nawet przeprosiny, które jednak nie zmieniają tego, co już zostało powiedziane i zasiane w świadomości milionów ludzi na świecie.

A przecież Polska nie tylko NIGDY nie kolaborowała z Niemcami, ale jako jedyny kraj w Europie nie miała ani jednego przedstawiciela w jednostkach SS. W przeciwieństwie do Francji, Holandii, Szwecji czy Belgii, gdzie jednostki ochotnicze SS rekrutowały się tysiącami, w Polsce nie miało to miejsca. Tylko w Polsce za jakąkolwiek pomoc Żydom groziła kara śmierci – i to nie tylko dla osoby złapanej, ale często również dla jego rodziny. A jednak dziś to my musimy tłumaczyć się z historii, która nigdy nie była naszą winą.

Polacy walczyli od pierwszego do ostatniego dnia wojny – od września 1939 roku po bitwę o Berlin w maju 1945. To nasi żołnierze zdobywali Monte Cassino, to nasi piloci bronili Londynu w Dywizjonie 303, to nasi matematycy między innymi rozpracowywali Enigmę, nasi wywiadowcy przekazali aliantom informacje o V2 i o Holokauście (Chwała Rotmistrzowi Pileckiemu!). A jednak świat pamięta o nas coraz mniej.

Największy paradoks? To właśnie Polska ma najwięcej odznaczonych Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata – ludzi, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów. A mimo to to właśnie nam przypisuje się współwinę, podczas gdy inne narody, które kolaborowały, są dziś całkowicie wolne od takich oskarżeń.

Straty Polski były największe procentowo spośród wszystkich krajów biorących udział w wojnie. Zginęło około 6 milionów obywateli, co stanowiło około 17% całej ówczesnej populacji – największy odsetek strat spośród wszystkich państw. Nie istniała żadna inna okupacja tak brutalna, jak ta, której doświadczyła Polska. To smutne, co otrzymaliśmy na koniec: Zostaliśmy zdradzeni w Jałcie,
oddani Stalinowi – zamieniono nam jedną okupację na drugą, która tym razem miała potrwać nie 5 a 45 lat. I to my dziś musimy się wciąż bronić się przed kłamstwami.

Czy naprawdę nie stać nas na więcej? Czy naprawdę jako Naród pogodziliśmy się z tym, że świat przepisuje historię na nowo, a my jedynie wzruszamy ramionami?

Jeśli nie będziemy walczyć o prawdę, za 25 lat młode pokolenia nie będą już znały historii, którą znamy my – tej jedynej prawdziwej. Będą uczyć się, że Holocaustu dokonywali „naziści”, że „polskie obozy” istniały naprawdę, że Polska „nie chciała ratować Żydów”, a Niemcy były tylko „ofiarą własnej historii” – że grupa „złych ludzi” przejęła władze i popchnęła Europę ku tragedii. A Niemcy? Niemcy stawiali opór! Przecież Stauffenberg dokonał Zamachu w Wilczym Szańcu. Przecież Sophie Sholl ma swój pomnik w Monachium – stawiano realny opór nazistom…!

To już się dzieje.

Każde kolejne pokolenie, które dorasta w Europie Zachodniej czy w Stanach Zjednoczonych, uczy się coraz bardziej rozwodnionej wersji historii. W grach komputerowych nie zobaczysz już swastyki, tylko enigmatyczny czarny krzyż albo inny wymyślony symbol. Jednocześnie w tych samych grach możesz podpalić przeciwnika miotaczem ognia, odstrzelić mu głowę lub rozerwać go granatem – czy to jest normalne? Dlaczego sierp i młot – symbole równie zbrodniczego reżimu komunistycznego są powszechnie akceptowalne, czasem wręcz modne, nie są tak samo cenzurowane? Dlaczego decydujemy się ukrywać przed młodymi ludźmi pradawny symbol słońca, ale bez problemy faszerujemy ich przemocą i pornografią?

Za 50 lat nikt już nie będzie pamiętał o Monte Cassino, o Powstaniu Warszawskim, o Witoldzie Pileckim i Janie Karskim – bo ileż można dręczyć Polaków tą naszą martyrologią?

Jednak to nasza odpowiedzialność – szczególnie młodego pokolenia – by walczyć o prawdę. By reagować za każdym razem, gdy ktoś mówi o „polskich obozach”, gdy ktoś próbuje przerzucić na nas odpowiedzialność i gdy świat zapomina, kto naprawdę był sprawcą, a kto ofiarą.

Jeśli nie zadbamy o swoją historię, zadbają o nią inni.

 


Źródła, z których korzystano przy stworzeniu tego tekstu:

https://www.polskieradio.pl/39/156/artykul/2348363%2Cpierwsze-zwyciestwo-hitlera-31-lipca-1932-roku-nsdap-wygralo-wybory-do-reichstagu
https://www.polityka.pl/pomocnikhistoryczny/2220346%2C1%2Cnsdap-partia-ponad-wszystko.read
https://www.pap.pl/aktualnosci/wielu-nazistow-zrobilo-po-wojnie-kariery-strukturalne-niesciganie-mordercowhttps://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do
https://www.ustr.gov/sites/default/files/GPA%20113%20Decision%20on%20the%20outcomes%20of%20the%20negotiations%20under%20Article%20XXIV%207.pdf
https://pl.wikipedia.org/wiki/Agencja_114
https://dbpedia.org/page/Agency_114
https://www.newsweek.pl/historia/zbrodniarze-wojenni-na-uslugach-jak-po-wojnie-tworzono-niemiecki-wywiad/g0sl7t6
https://www.spiegel.de/international/germany/intelligence-agency-s-murky-past-the-nazi-criminals-who-became-german-spooks-a-745640.html
https://memory.ucsf.edu/people/bruce-miller